Pra knihu Uršuli Šubzdy „Baćkaŭščyna koleru ziamli”.
„Baćkaŭščyna koleru ziamli” pačynajecca minornaj refleksijaj pra nieprysutnaść „Čornaj Rusi” i „čarnarusaŭ”, to bok ziamli i ziemlakoŭ aŭtarki, u „štodzionnaj śviadomaści”. …biełarusy Padlašša, jakija ŭ bolšaści źjaŭlajucca pravasłaŭnymi pa vieravyznańni, niahledziačy na značny ŭkład biełarusaŭ-katolikaŭ u nacyjanalny ruch, nie pryznajuć ich da kanca za „svaich” – kaža nam Uršula Šubzda. Ciažka z hetym nie pahadzicca.
Ale heta tolki pałova praŭdy.
Biełaruskamoŭnyja („prastamoŭnyja”) katoliki „Čornaj Rusi” naŭrad ci ličać „svaimi” ziemlakoŭ-pravasłaŭnych, i tych biełaruskamoŭnych (lićvinoŭ), i tych padlaskamoŭnych (padlašoŭ).
Pra toje, kab raździalić ludziej adnaho histaryčnaha losu i kultury na dźvie asobnyja relihijnyja i etničnyja supolnaści, parupilisia kudy mahutniejšyja za nas hrešnych struktury: Kaścioł i Dziaržava. I minuła ŭžo hadoŭ vosiemdziesiat, jak układ „čarnarusaŭ pamiž rekami Nioman, Bobra, Narva i Śvisłač” u naš „nacyjanalny ruch” spyniŭsia i pamianiaŭ adrasata.
„Čarnarusy” siońnia taksama dajuć układ u nacyjanalny ruch – ale polski. Ksiondz Jerzy Popiełuszko z Akopaŭ u hminie Suchavola – samy emblematyčny prykład hetkaha ŭkładu.
A „adščapienka” Uršula Šubzda, uradženka Chadaroŭki ŭ toj samaj suchavolskaj hminie – „čornaja źnička” na spres polskim niebaschile svajho rodnaha starońnia. Jaje ŭkład u „nacyjanalny ruch” – bolš składany i nieadnaznačny dla interpretacyi, tak skazać, sa šmatlikimi niuansami, jakija, mahčyma, nia ŭsie vidavočnyja dla tych, chto žyvie na poŭdzień ad raki Narva. Tak jak składanymi i nieadnaznačnymi vyhladajuć partrety jaje „čarnaruskich” ziemlakoŭ u litaraturnych repartažach i zamaloŭkach, sabranych pad vokładkaj „Baćkaŭščyny koleru ziamli”.
Zapiski Izydara
Adzin z samych uražalnych i kranalnych momantaŭ apoviedu Uršuli Šubzdy pra svaju baćkaŭščynu – zapiski prodka aŭtarki Izydara Klimoviča, jakija padajucca ŭ samym pačatku knihi. Zdahadvajusia, što aŭtarka adšukała ich na haryščy abo ŭ niejkim starym kufry niedzie paŭstahodździa paśla taho, jak jany pisalisia. Nia viedaju, nakolki „adaptavanyja” artahrafična i stylistyčna hetyja zapiski vydaŭcom knihi (Rada Programowa Tygodnika „Niwa”, 2022). Ale nie mahu paŭstrymać siabie, kab nie pracytavać davoli prastornaha ŭryŭku:
Boh nami apiekavaŭsia ŭ čas vajny i pa vajnie. Ksiondz Astroŭski naradziŭsia ŭ Vilni, biskupy bačyli jaho mudraść. Słužyŭ jon u Sakołcy, a paźniej pryjšoŭ da nas. Hod, dva hady pažyŭ u nas ksiondz i pryjšli niemcy. 1944 Suchavola zaniata, kaścioł zaminiravany. My malilisia ŭ kaplicy na mohiłkach, z dreva jaje pabudavali. Ksiondz jeździŭ u Vilniu. Zadumaŭ pabudavać u Chadaroŭcy kaścioł. Nie padabałasia taja dumka druhim. Zadumali, što kali spalać kaplicu, to dałučymsia da Suchavoli. Nie pomniu jaki byŭ miesiac. Pad viečar haryć kaplica. Panna treciarka vyratavała Pana Jezusa i pastaviła ŭ svajoj chacie. Idzie havorka ab budovie kaścioła – Staraja Chadaroŭka choča. Zaciesna – treba bolš ziamli pad kaścioł. Dumali, što adna ŭdava daść ziamlu, ale nie schacieła. Antoni Šubzda, jaki viarnuŭsia z Ameryki, kaža: „Ja ziamlu dam”. Niemcy ŭžo vyviali našaha ksiandza na darohu, dumali, što ŭbiuć. „Nie płačcie, bo i ja nie płaču” – skazaŭ ksiondz u niadzielu z ambony.
Niemiec žydoŭ pabiŭ. Ich hałavy na soncy, biez šapak, abstryžanyja brytvami.
Byvała, na tarhu žydy lotajuć: „Tańniej addam cukier – kilo dva złoty”. Karova kaštavała tady 170 złotych: „Treba karovu pradać na cukier. Litr vodki – dva złotych!”.
Pierad vajnoju žyd rabiŭ nam šafu. Zavioz siena, bulby. Razmaŭlaŭ tam z žydoŭkaj – vielmi intelihientnaja žančyna, kažu joj: „Tolki dziaciej pamardavali, a Pan Jezus uciok”. „My nie možam” – adkazała.
Žyd pierad vajnoju šyŭ kažuchi. Baćka kaža, što kaŭniera niama, treba jechać da žyda. Nočču niechta łamoča, hladžu, paznaŭ jaho. „Čamu ty ŭčora nie mieŭ kaŭniera, a siońnia ŭžo maješ?” – pytajusia jaho. „Bolš nas nie budzie” – adkazaŭ tolki. „Navierniešsia?” – pytajusia. „Naviarnusia”. Schavaŭsia. Viartajusia ad siastry. Dvoje niemcaŭ viaduć taho žyda. Hlanuŭ na jaho, jon na mianie. Šli.
Zbožža treba było vazić da młyna, dzieviać mietraŭ ad kožnaha haspadara, bo treba addavać na vajnu ježu. Ukrali voz – buduć baranić ajčyzny. Zaraz chadžu hałasavać, kab takoj Polski ŭžo nie było.
Narešcie paśla takoj akrutnaj vajny Boh daje nadzieju na lepšyja časy, ale jak budzie? Taho nichto nie viedaje. Pieršaja pamyłka tych usich vučanych – drenna stavilisia da sialanaŭ. U niemca takoha nie było. Takich vučanych i nievučanych, takich bieź viery mnoha było, pieravažna paśla vajny. Duša čałavieka słabaja. Čycha čort i śviet.
Baćka mała mieŭ mudraści, kab nie pajści za śvietam. A ja, ja apošnim časam mała malusia, tamu pryjšoŭ na mianie patop. Byŭ čas, kali ja nie maliŭsia, a dumki mieŭ ab kaciołkach.
Čytajecca hetyja zapiski jak niešta niepadrobnaje, aŭtentyčnaje i adnačasova „ekzatyčnaje”, praŭda? Jak hołas praminułych „čarnaruskich” pakaleńniaŭ, jaki siońnia ŭžo amal zahłoch, i tolki jahonaje recha jašče błukaje siam-tam va ŭspaminach i zhadkach ludziej, sustrakanych aŭtarkaj na Sakolščynie-„Čornaj Rusi”. Minułaść – heta čužaja kraina…
„Usio pazarastała”
„Baćkaŭščyna koleru ziamli” Uršuli Šubzdy pašyraje miežy našaj nastalhična-ŭjaŭnaj „biełaruskaj ajkumeny” na novyja terytoryi i novyja nazvy, jakija źjaŭlalisia niačasta (abo j naahuł nie prysutničali) u biełaruskamoŭnaj publicystycy: Lipsk, Ryhałoŭka, Lipščany, Rakavičy, Kurjanka, Jałova, Šušaleva, Panarlica, Charužaŭcy, Dalinčany, Jahinty, Chvaraściany, Majeva… Zrazumiêła, ludzi ŭ hetych miaścinach nie nazyvali siabie biełarusami, i movy svajoj „prostaj” nie nazyvali biełaruskaj, choć samyja staryja z tych, ź jakimi razmaŭlała Uršula, pomnili čas, kali Horadniu ad ich nie addzialała dziaržaŭnaja miaža i kali možna było sustrecca z tamtejšymi znajomymi i svajakami, jakija taksama havaryli „paprostu”, ci to katoliki, ci to pravasłaŭnyja… Mova – a nijak nie relihija i nie nacyjanalnaje samavyznačeńnie – była samym aŭtentyčnym koleram hetaj ziamli, pra jakuju piša Uršula Šubzda. Ciapier hetaja mova dažyvaje svoj viek u pamiaci štoraz mienšaj kolkaści štoraz starejšych ludziej. Źnikaje aŭtentyčnaja mova „Čornaj Rusi”, źnikaje autentyčny pejzaž hetaha kraju. Niešmatsłoŭna i metafaryčna adznačaje hetaje źniknieńnie aŭtarka ŭ tekście „Vada ŭ Bobry varyłasia”, cytujučy ŭspamin žychara Jałova kala Lipska:
Kali spadar Jan zakryje vočy, bačyć Bobru šyrokuju i poŭnuju ryb. Nad vadzianym lustram lotali ptuški, jakija pry viesnavych rabotach na łuhach amal zryvali z hałavy šapku. Raki taksama chavalisia pa ravach, nasili ich da chaty viodrami. Siońnia, kali raskryvaje vočy, bačyć nie raku, a roŭ.
– Była šyrokaja, – uspaminaje. – Była, pakul nie pakapali kanaŭ. Tut, dzie most u Lipsku, kaliści my chadzili kupacca. Z taho mosta skakali ŭ Bobru. O, jakaja była hłybokaja. Jamy byli pa adzinaccać metraŭ. Zaraz jość miescy, dzie ciažka łodkaj abo kajakam prapłyć, zarastaje. Tam na kładcy krychu čyściej, a tut ad Lipska niama jak prabicca. (…)
Spadar Jan navat za svaimi budynkami sustrakaŭ łasioŭ, nad łuhami hladzieŭ, jak uzdymalisia ŭ nieba žuraŭli, i jak tumany z bałot praślizhvali praz płaty. Žychary Jałova nie ličyli taho niezvyčajnymi atrakcyjonami, ale lubili vadzić vačyma za klučami adlatajučych žuraŭloŭ. Jan nikoli ich nie haniaŭ, navat kali jašče byŭ małym Jankam. Tut amal usie majuć vialikaje serca dla žyvioły i bałotaŭ.
– Raniej, jak vykošvali łuhi, było vielmi mnoha ptušak, – havoryć Jan, hrejučysia na łaŭcy. – Zaraz štoraz mienš i mienš. Kasili, sušyli siena, a paźniej, jak daść doždž, Bobra zaŭsiody vylivala, znosiła ŭsio. Zaraz z Bobry zrabiŭsia kanał. Vady mienš. Try razy na hod vylivała raka, a zaraz niama čaho vylivać. Kaliści było ad nas vidać Šušaleva. Usio pazarastała.
Možna skazać, heta ŭzor žurnalisckaha tekstu, u jakim pra samaje važnaje i istotnaje havorycca budzionnymi „metafarami, jakimi my žyviom” (the metaphors we live by, jak kažuć Mark Johnson & George Lakoff). Nadzvyčaj udały litaraturny padychod.
Mianie asabista najbolš čaplaje jakraz pieršaja častka knihi, teksty ŭ jakoj sabranyja pad ahulnym zahałoŭkam „La vytokaŭ Bobry”. Mabyć, tamu, što hetaja Uršulina „Čornaja Ruś” była dla mianie dahetul (dyj zbolšaha zastajecca nadalej) terra incognita, jakaja siońnia ŭžo niezvarotna sastupiła svajo miesca na mapie inšamu, adkul „niama čamu vylivać” i dzie „ŭsio pazarastała”.
„Prostaja mova”
Hadoŭ amal dziesiać tamu, kali my z Uršulaj, tady žurnalistkaj-pačatkoŭkaj, razmaŭlali dla Radyjo Svaboda, ja ŭžo pradčuvaŭ, što na hetuju terra incognita moža pralić śviatło dla nas tolki jana, nichto inšy. Majo pytańnie ŭ toj razmovie: „Jak dobra, što narešcie znajšłasia asoba katalickaj viery na Sakolščynie, jakaja ŭziałasia za zachavańnie svajoj rodnaj movy. Mahčyma, z hetaha niešta atrymajecca… Bo nijaki biełaruski aktyvist pravasłaŭnaj viery, z-pad Bielska ci z pad-Hajnaŭki, nikoha ŭ vas ni da biełaruskaj havorki, ni da biełaruskaści pierakanać nia zmoh by. Heta moža zrabić tolki svoj čałaviek, jaki tam naradziŭsia, a nie čužak, praŭda?” Uršulin adkaz: „Ja dumaju, vy majecie racyju. Ja pryjaždžaju na Sakolščynu jak da siabie, ludzi tam ličać mianie svajoj i mnie daviarajuć. Vy, moža, sa mnoju nie pahadžajeciesia, ale ja liču, što niama nijakaj prablemy ŭ tym, što biełarusam na Sakolščynie moža być i katalik”.
Dziesiać hadoŭ tamu i mnie ŭsio jašče dumałasia, što heta vielmi važnaja reč, kab siarod „prastamoŭnych” katolikaŭ Sakolščyny źjavilisia ludzi ź biełaruskaj nacyjanalnaj śviedamaściu. Siońnia ja viedaju, što paśla 1945 hodu (kali Sakolščyna pakaštavała žyćcia pad savietami, ale ŭ vyniku zastałasia na polskim baku) heta było nierealnaje žadańnie (wishful thinking) i što jano – nia samaje važnaje dla katalickaj Sakolščyny, kali hladzieć ź „biełaruskaj perspektyvy”. Kali b zachavałasia „prostaja mova” – hetaha było b bolš čym dastatkova dla apraŭdańnia miesca „Čornaj Rusi” na mapie.
Mastaŭlany z Kalinoŭskim u tle
Nie mahu zakončyć hetaha vodhuku na vydatnuju knihu Uršuli Šubzdy „Baćkaŭščyna koleru ziamli”, nie zhadaŭšy dvuch jaje „spravazdačnych” tekstaŭ pra Mastaŭlany ŭ Haradockaj hminie i pra pomnik Kastusiu Kalinoŭskamu ŭ hetaj vioscy, u jakoj jon naradziŭsia. Abodva teksty źmieščanyja ŭ treciaj častcy knihi, jakaja maje jaŭna iraničnuju nazvu „Na hranicy vialikich mahčymaściej”. Heta teksty pra „tradycyjny” biełaruski areał u Polščy, jaki hladzić na „čarnarusaŭ-katolikaŭ” sa svajoj „pravasłaŭnaj” perspektyvy.
Va ŭračystaści adkryćcia pomnika Kalinoŭskamu vosieńniu 2015 hodu, adznačaje aŭtarka, „nie chapała biełaruskich akcentaŭ”: nie było bieł-čyrvona-biełych ściahoŭ, pałymianych pramoŭ ci natoŭpu maładych biełarusaŭ, dla jakich Kalinoŭski źjaŭlajecca nacyjanalnym hierojem.
A vosieńniu 2019 hodu Haradockuju hminu i pomnik Kalinoŭskamu ŭ Mastaŭlanach naviedaŭ premjer-ministar Polščy Mateusz Morawiecki. Tekst „U Mastaŭlanach nadalej pa-partyzansku” Uršula Šubzda zakančvaje znakamitaj coda’j – karotkaj razmovaj z sołtysam vioski Uładzisłavam i jaho susiedam:
– E-e-e tam, biełarusy biazmozhi narod, – skazaŭ spadar Uładzisłaŭ, hledziačy zdaloku na ludziej sabranych pad pomnikam. – Nikoli nie stajali ŭ abaronie svajho – ruskija sabie raździrali, palaki sabie…
– A što dumajecie pra samoha Kalinoŭskaha? – spytałasia ja.
– Majecie internet i tam čytajcie. Ja mnoha znaju i nie chaču bałtać.
Susied Uładzisłava tolki pad jabłyniaj, daloka ad ludziej, skazaŭ, što jon taksama pa-biełarusku razmaŭlaje, i dałučyŭsia da razmovy.
– To praŭda, – dadaŭ susied Uładzisłava. – Ja byŭ u Biełarusi i havaru adnoj žančynie: „Hierb svoj stracili!”. Jana adkazała: „I dobra, na chaleru nam koni!”
Tryccać hadoŭ raniej (u 1989), na adnym z svaich pieršych žurnalisckich zadańniaŭ u „Nivie”, ja naviedaŭ Mastaŭlany i pahavaryŭ z tahačasnym sołtysam vioski. Ja jamu taksama zadaŭ pytańnie, što jon „dumaje pra samoha Kalinoŭskaha”. Toj sołtys adkazaŭ mnie pryblizna tak, jak ciapierašni Uršuli – što jon „mnoha znaje”. Ale moj sołtys dadaŭ biez anijakich vykrutaŭ, što Kalinoŭski – „nia naš”, bo „mardavaŭ pravasłaŭnych”.
Nu voś, takija adcieńni našaj baćkaŭščyny koleru ziamli. Nia nadta kab jaskravyja i pryvablivyja. Ale zatoje – autentyčnyja.
Čytajcie knihu Uršuli Šubzdy.